środa, 17 lipca 2013

Latem w twarz.

Ostatnimi czasy z punktu widzenia kulinarnego nie ma o czym opowiadać. Życie na trasie praktyki-szkoła-dom-zlecenia, jak w pętli. To nie służy zdrowemu żywieniu, wręcz przeciwnie generuje najgorsze nawyki żywieniowe. Mało jedzenia, jeszcze mniej snu, gdzie lato, gdzie młodość? Dobre pytania. 

Między przednim, a tylnym kołem. 

Czując się jak emerytowany górnik patrzę na kuchenkę z odrazą, wolę opić się wodą niż przeznaczyć ostatnie, wyrwane strzępy wolnego czasu na gotowanie. Na policzkach wyraźnie czuję już podmuch urlopu, energia wraca. Jeszcze moment! 
Odebrałam dziś warzywa od Bydgoskiej Kooperatywy Spożywczej, oczywiście z 24-godzinnym opóźnieniem. Nos zabity przez litry środków czystości używanych na praktykach zmartwychwstał. Jadąc na Lence czułam zapach tych wszystkich cudów. Dużo chlorofilu sprowadziłam do domu, czas na tworzenie pesto. Drogie witaminki, wracam jak syn marnotrawny.

Kilka zdjęć.


Jeden z  nielicznych dobrych jakościowo obiadów. W jego skład wchodzi ryż brązowy, kalafior oraz brokuł ugotowany na parze polane zasmażką,  kotlet z fasoli, o którym jeszcze nie raz będzie mowa. Przepis zamieszczę wraz z nieco bardziej reprezentacyjnym zdjęciem. Dodatkowo mizeria ze śmietanką słonecznikową z bloga Matki weganki. 



Trzy pasty. Z fasoli, z prażonego słonecznika i twarożek słonecznikowy. Chcę zrobić jakiś solidny wpis o pastach, w końcu o samym pasztecie sojowym człowiek nie żyje.




Kilka zdjęć z krótkiej czerwcowej wyprawy na północ z przyjaciółką. Jechałyśmy z Bydgoszczy do Gdańska rowerami, pogoda pokrzyżowała nam plany, skapitulowałyśmy 22,2 km przed Gdańskiem, w Pszczółkach. I tak uważamy się za wygrane. Przed wyjazdem nasłuchałyśmy się z każdej strony że rowery ulegną rozsypce, my nie damy rady i generalnie będzie do niczego.

W drodze!


Dzień po podróży-odsypianie na plaży.

Pogaduchy na temat wycieczki.

Manetka przerzutki należąca do partnerki mego życia-Leny.
3 dni przed wyjazdem kupiłam ją od autora bloga Facet w kuchni i wege szamka.
Prowadzi się świetnie, jest dzielna, znosi najcięższe sakwy, najpiekielniejsze upały i najbardziej ulewne burze.


Wysokobiałkowa pasza dla aktywnych turystów.
Skład: kasz gryczana, soczewica zielona, sezam, marchewka, przecier pomidorowy, granulat sojowy, domowy ogórek kiszony, mnóstwo ziół prowansalskich, pieprzu, nieco soli.


 
Wagant i Lenka pod Neptunem. Chyba się pokochali.

Nasze podstarzałe skarby na Westerplatte. 
To tu powstała jedyna usterka rowerowa-zapomniałam że nie poruszam się już na góralu i po schodach jeździć nie należy, Lenka straciła nóżkę.



Byłam dziś u znajomego aby przywitać w naszym gronie jego nową lokatorkę-Milunię, szczeniaczka wielkości ludzkiej stopy. Przy okazji doszło do eksploracji ogrodu. Objadłam się malinami, porzeczkami i agrestem, zrywanymi prosto z krzaka! Mnóstwo śmiechu, podpiwek i świetne towarzystwo, czego chcieć więcej? Wracając poczułam lato, zaplątało się między przednim, a tylnym kołem w wietrze smagającym gołe łydki, w zapachu przekwitających roślin, w kolorowej kiecce i muzyce z lat 80.
Znalazłam je!