Gwiazdka za nami, wszystkie resztki zostały pochłonięte. Można spojrzeć na to jedzenie bez bólu żołądka. W tym roku większość stołu zajmowały potrawy roślinne, pierwszy raz pojawił się barszcz na zakwasie, nie ubraliśmy też choinki.
Nażarłam się za wszystkie czasy i schudłam (?), dokończyłam dwie książki, miałam czas na leżenie, oglądanie filmu i głaskanie królika.
Zakwas z przepisu Jadłonomii-niesamowity!
Tofu w sosie musztardowo-koperkowym
Soja po grecku. W tle sałatka jarzynowa.
Pierwsze w życiu gołąbki. W środku-ryż, marchew, grzyby leśne i soczewica.
Oprócz tego przygotowałam jeszcze bigos z wędzoną gruszką i białą kiełbasą sojową.
W prezencie dostałam piękną książkę Marty z bloga Jadłonomia.
Kupiłam sobie także Cupcake Heaven jako wstęp do polubienia słodkości.
Moje marzenie o maszynie do szycia się ziściło-od kilku dni mieszkam z Singerem :)
Tu drobiazg, który mnie niezmiernie ucieszył. Czekolada była bardzo słodka, smakowała jak produkty Milki. Płatki kukurydziane mocno chrupały pod naciskiem zębów. Dla mnie bomba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz