poniedziałek, 6 stycznia 2014

Migawka grudniowo-świąteczna.

W grudniu umiłowałam na nowo kluchy wszelkiej maści, kapustę kiszoną również. Katowałam w nieskończoność w różnych konfiguracjach, ot kolejna zachcianka. To był całkiem niezły czas pod kątem żywieniowym, jadłam codziennie obiad. Oto kilka z nich:

Brązowy ryż, boczniak, zasmażana kapusta z czerwoną cebulą i przyprawami. Surówka ze wszystkiego.


Znów brązowy ryż, znów kapucha. Tym razem kotlet z ciecierzycy i ogór na dokładkę.


Niewyjściowe kopytka z pieczarkami, porem i cebulą.


Kopytka w sosie pomidorowo-paprykowym z falafelami i miksem sałat.


ŚWIĘTA:

Przepisów nie będę zamieszczać, bo są na każdym blogu, nic nowatorskiego nie wydumałam, poleciałam tradycyjnie.

Stół świąteczny.


Soja po grecku. Zjadłam tyle, że wystarczy mi do przyszłego roku. Inspirowałam się puszkowym przepisem.


Bigos. Ze śliwką, słonecznikiem i podarowanym Soja Schnetzel.


 Tofu a`la śledź. Ściągałam od WeganNerda.


 Soja w zalewie pomidorowej.
Zmieniłam proporcje, bo dali jak na kompanie wojska polskiego.




Jedyny samodzielny twór.

CIASTECZKA ORZECHOWE

Składniki:
-pół szklanki orzechów laskowych,
-szklanka orzechów,
-szklanka mleka sojowego,
-odrobina margaryny roślinnej,
-1/2 lub 3/4 szklanki cukru trzcinowego,
-mąka (ilość taka by ciasto było zwarte),
-wanilia.

Orzechy zmielić, zmieszać wszystko razem. Wysypać blaszkę mąką i piec. Piec aż staną się rumiane.



 Futrzaste zwierze i odwieczna zagadka, gdzie łeb, a gdzie zad.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz